poniedziałek, 5 grudnia 2011

5.12-Międzynarodowy Dzień Wolontariusza

Nie wolno tracić nadziei-przekonałam się o tym przy szukaniu pewnego pliku na komputerze i... znalazłam go, więc kolejny raz w życiu 'Szukajcie, a znajdziecie' (Mt 7,7) jest prawdą... :).

Oto ten tekst pisany przez życie kilka lat temu, gdy zostałam poproszona o podzielenie się doświadczeniem zaangażowania w wolontariat-treści małego 'artykułu' postanowiłam nie zmieniać. Pewnego dnia (spełniając prośbę-zupełnie dobrowolnie) tak to ujęłam w słowa:

 
'Z chęcią pragnę podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z wolontariatem.



Dlaczego warto pomagać innym?




 Dobro, życzliwość, jaką ofiarujemy ludziom, którzy tego potrzebują wraca do nas. Wyraża się to radością z faktu, że komuś się pomogło, cierpliwie wysłuchało jego zdania na różne tematy, podyskutowało o tym, co ważne, pożartowało.



Od innych ludzi możemy się nauczyć: odnajdywania i doceniania sensu życia, wdzięczności za to, że wszystko jest darem od Boga, szczerej radości, wytrwałości, zaufania, gdy pojawiają się przeciwności, odwagi do realizacji ważnych celów życiowych (nie tylko tych codziennych).



Aktualnie jestem studentką II roku kierunku o nazwie praca socjalna.

W semestrze zimowym tego roku akademickiego moja praktyka wolontariatu odbywała się w Domu Pomocy Społecznej. Nie zapomnę tego jak wcześniej byłam pełna obaw co do takiego miejsca.

Wiem, że Bóg przez dłuższy czas (Ten, to jest bardzo cierpliwy) przygotowywał mnie do udzielania pomocy osobom starszym (ale nie tylko-byli tam dorośli ludzie w różnym wieku). Co robiłam? Odwiedzałam i rozmawiałam z mieszkańcami, uczestniczyłam w działaniach artystycznych (te niezapomniane laurki wykonywane z P. Martą), pomagałam w karmieniu osób najbardziej chorych. Pewnego dnia byłam na spacerze z P. Henryką.



Pomimo zmęczenia (jakie nieraz) towarzyszyło mi po powrocie z tych praktyk-chętnie tam wracałam. Momenty radosne ( ciekawe rozmowy, uśmiechy takie szczere, ciekawe historie, których słuchałam z uwagą) czy chwile zwątpienia (które czasem także miały miejsce) wiele mnie nauczyły. Nie bez powodu jedne i drugie na długo pozostaną w mojej pamięci.



Od niedawna ( już przez 2 semestr) razem z innymi osobami z Duszpasterstwa Akademickiego (które zdecydowały się na taką formę pomocy) odwiedzam dzieci i młodzież ze świetlicy środowiskowej. Pomagamy im w odrabianiu lekcji, lecz nie wyręczamy, gramy w różne gry, towarzyszymy w zajęciach plastycznych.



Naprawdę warto zdecydować się dać coś od siebie innym. Zapłatą niech będzie satysfakcja z możliwości pomocy, ujrzenie blasku w oczach spowodowanego szczerym uśmiechem, tego, że te osoby nie są nam obojętne.



Takie zdania niech będą zachętą, ale jednocześnie skłonieniem do twórczej refleksji.

Oto pierwsze z nich: (…) „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili ” (Mt 25,40).



Kolejne stwierdzenie, z którym się zgadzam: (…) „ Życie nie tylko po to jest by brać, życie nie po to, by bezczynnie trwać i aby żyć siebie samego trzeba dać „ (S. Soyka). 

Zaangażowanie to nie tylko czas; to obecnośc, wysłuchanie, wspólne rozmowy, nieraz milczenie, organizowanie czasu wolnego, radośc, nadzieja, miłośc, przyjaźń. Opisane w artykule przygody z wolontariatem to nie moje jedyne, w których uczestniczyłam. Później był Dom Dziennego Pobytu. Gdzieś tam jedna niezapomniana wizyta w Domu Dziecka, spotkanie dla dzieci z Domowego Hospicjum (dawanie jak najwięcej radości-a jeszcze więcej otrzymaliśmy); Msza prymicyjna ks. Piotra też wtedy była. Innym razem trochę czasu przy pilnowaniu dzieci w Domu Samotnej Matki. Nieprzewidywalne spotkania z dziecmi podczas, gdy ich rodzice ucczestniczyli w rekolekcjach tzw. 'Remont Małżeński' (wiele radości było-i to nie tylko na kończącej te dni Mszy Św.)

Może to takie niepoukładane w notce, lecz pisane przez życie.
Chciałabym kiedyś znów być w wolontariacie, ale równocześnie się rozwijać. 

Można zostać wolontariuszem np. w:

Strona Centrum Wolontariatu:

1 komentarz:

  1. ja pracuję przy ludziach już umierających. I masz rację-bardzo dużo można się nauczyć od innych. Często w takich sytuacjach poznaje się schematy natury ludzkiej, patrzę jak ludzie robią bilans życia, rozmawiam z nimi, pomagam na ile można. I często zadaję sobie wiele pytań, a najbardziej odnośnie społeczeństwa tego cieszącego się życiem, rodzin tych chorych i odnośnie egoizmu ludzkiego. Co raz częściej widzę że zanikają najważniejsze wartości i nie można tego powstrzymać. A ludzie?....opamiętują się gdy już czas zamknąć powieki.Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie komentarze są moderowane. Administrator strony decyduje, które z nich zostaną opublikowane.