Nie było ochoty (z różnych powodów) na zrobienie podsumowania 2013 roku.
W skrócie zrobię to teraz. Jednak chcę bardziej pamiętać to, co dobre. Uwaga: notatka będzie obszerna. Klawiatura przeżyła, ja też.
Koniec 2012 r.- choróbsko poważne przyszło, w efekcie czego w Sylwestra 2012 wizyta u P. Doktor na pogotowiu, szukanie apteki z dyżurem. Dziękuję Rodzicom za opiekę i wytrwałość. Telefonów do przyjaciół... nie zapomnę-taki mój oto kreatywny sposób na zabicie nudy i uciążliwości chorowania (podwójnego). Choróbsko trzymało jeszcze długo potem.
Życzenie noworoczne ode mnie-styczeń 2013 r. : chcę wyzdrowieć, nauczyć się i pozdawać to, co przede mną. Efekty ze względu na chorobę były niższe od zamierzonych, ale wszystko, prędzej, czy później-w styczniu jeszcze znane.
Koniec stycznia/początek lutego: Studentka po sesji egzaminacyjnej, czyli zasłużone ferie, więc niezapomniane odpoczywanie w domu. Radość nie do opisania, gdy mogłam się spakować i beztrosko wyruszać na odpoczynek; jeszcze większa euforia pozytywnych uczuć była, gdy krzyczałam na cały dom: "Zdałam, zdałam!" - zapoznając się z wynikiem końcowym ostatniego egzaminu sesji zimowej. Oj, było co świętować. Wcześniej będąc w domu nadrabiałam filmowe zaległości (tylko wartościowe filmy), posłuchałam pierwszego audiobooka, który był trudny, lecz inspirujący "Tak sobie myślę"-narratorem był P. Jerzy Stuhr. Sympatyczne pozdrowienia dla biblioteki miejskiej, która ma filię blisko mojego domu.
Nowy semestr/powrót-trudne przyzwyczajanie się do rzeczywistości zostawionej na jakiś czas. Serce żyjące czasem rodzinnego domu. Próba mobilizacji się do działania. Zbieranie funduszy na rekolekcje w toku.
Marzec-urodziny inaczej niż zwykle, czyli rekolekcje dla studentów i młodzieży pracującej w Domu Pielgrzyma na G. Św. Anny-świętowanie urodzin to dodatek. Zamiast tortu zabrałam z sobą wielką czekoladę, którą dostałam od rodziców.
Mało brakowało, a nie pojechałabym (powód trudny). Dziękuję po pierwsze Bogu, który wiedział co jest dla mnie lepsze, aby pojechać i cicho mnie do tego zachęcał, dziękuję Rodzicom, dziękuję wszystkim za obecność, słowa, ciszę, twórcze momenty i wszystko inne na tych rekolekcjach.
Przełamałam się i coś nietypowego jak dla mnie zrobiłam tam: pewną rzecz po raz drugi tam; dziękuję za mobilizowanie, za słowa "zastanów się, a może jednak"-w efekcie drugi raz tam w Kaplicy Domu Pielgrzyma na G. Św. Anny z radością przeczytałam czytanie mszalne :D, za odprawienie Eucharystii w mojej intencji (choć wcale o to nie prosiłam), za życzenia i wszystko co dobre, a było mi podarowane. Po raz pierwszy miałam przejażdżkę na torze kolejki grawitacyjnej (oj, jak ja z sobą walczyłam, ale pojechałam, choć zwalniałam też innych. Przepraszam, ale przygoda była na 102.
Wspólne wracanie, rozmowy na stacji w PKP, podczas chwili podróży.
Stresujący moment na uczelni, ale poszło dobrze... tak jak miało być. Dobrze było przeżyć te kilka dni na rekolekcjach.
Chętne Dr. Clowny mogły uczestniczyć w warsztatach dotyczących pracy w hospicjum-szkolenie nie było łatwe, ale na pewno bardzo pomocne. Przygody z działania w Fundacji "Dr Clown" oddział Opole kilka dni po rozpoczęciu wiosny miało miejsce moje pierwsze Dr Clownowe wydarzenie plenerowe na happeningu z okazji światowego Dnia Osób z Trisomią 21. Pogoda nas nie rozpieszczała, gdyż było chłodno; jednakże chęć wspólnej zabawy była w nas mocniejsza: były sztuczki, tańce, śpiewy; na pewno nie narzekaliśmy na nudę. Ucieszyłam się, że i ja tam chciałam być; zmęczenie było nieważne, liczyła się radość. Cel został z satysfakcją osiągnięty-moje pierwsze takie plenerowe wydarzenie-jest ono więc mocno zapamiętane. Więcej o rozwijających poczynaniach Dr. Clownowych (oraz link) w miesiącu kwietniu dalej w tej notce.
Kwiecień-kolejne zgłębianie wiedzy. Różne inne sprawy, m.in. pewne intensywne poszukiwania.
Było też kreatywnie z innego powodu. Dlaczego? Nadszedł czas na podsumowanie akcji "Książka za jeden uśmiech"-było kolorowo, radośnie, twórczo-jak na Dr Clowny przystało. Grzecznie wykonaliśmy zadanie dzielenia się czasem, obecnością oraz przypominaniu o tym jak ważną rolę w życiu odgrywa uśmiech, radość, nawet, gdy jest trudno pośród szpitalnej rzeczywistości. Mam nadzieję, że nasza obecność tego dnia nadal jest pamiętana w sposób pozytywny jako iskierka radości i dobra.
Fundacja "Dr Clown" ma swoje oddziały w całej Polsce. Ja rozprzestrzeniam informacje o działaniach oddziału opolskiego, gdyż właśnie tam byłam pewien czas obecna: http://www.drclown.pl/2013-10-04-16-32-46/2013-10-04-16-30-19/opole-o-nas
Wspomnienia nadal żyją... dobre, twórcze, radosne, choć nie brakowało trudnych chwil-one także potrafiły mnie wiele nauczyć. Dlatego ogólnie na plus. Cieszę się, że mogłam i ja tam być. Z serca zachęcam.
Maj-nie zawsze trzeba być poważnym (pewne radosne zdjęcia). Poza tym była wycieczka do Brzegu w ramach zajęć-pogoda jak najbardziej dopisała, humory też. Wrażenia niezapomniane. Zdjęcia upamiętniły ten majowy dzień, w którym cieszyliśmy się przygodami na wycieczce.
Działalność w Fundacji "Dr Clown" oddział Opole i wspólny bardzo pozytywny wyjazd i aktywne zaangażowanie na "Dniu Czerwonego Noska" w Warszawie. Bezpieczny transport,"poszukiwania" szkoły, deszcz, materace na scenie-było wygodnie. Cały dzień na pl. Zamkowym i różne inspirujące rzeczy dla dzieci-nadzieja, uśmiech-tym też dzieliliśmy się grzecznie. W chwili przerwy uczyłam się kręcić talerzem od oddziału Zielona Góra-nie udało się, lecz i ta chwila niezapomniana. Następny dzień to małe zwiedzanie-Centrum Nauki Kopernik-i trzeba było wracać. Hm, zmęczona, ale kolosa udało się następnego dnia napisać niż myślałam, więc: warto było uczyć się wcześniej, a także wybrać się na Dr Clownową przygodą do stolicy.
Początek problemów ze sprzętem. Trzeba było walczyć jednak.
Smutek, ale potem myśl: "Przecież nie można tak po prostu poddać się".
Czerwiec-Problemy ze sprzętem w toku. "Zaniki" pamięci zdarzają się, czyli zapomniałam o czym ważnym. Zabolało, ale walka była ostra jak lew, przez wiele dni i nocy.
Tak oto niepozornie, ale zgodnie z Bożym planem rozpoczęła się dla mnie duchowa przyjaźń ze Św. Józefem, Oblubieńcem Najświętszej Maryi Panny i Opiekunem Pana Jezusa-od modlitwy Litanią do Św. Józefa (ale w sposób nazwijmy to twórczy; dziękuję za to Duchowi Św. i komuś jeszcze.
Wdzięczność tą nadal wyrażam modlitwą.
Chwila zatrzymania: myślę, iż będę chciała powrócić częściej do modlitwy na sposób opisany wyżej
Zmęczenie dawało znać, ale przeżyliśmy dzielnie, choć zawsze mogło być lepiej.
Koniec czerwca-trudna wizyta u P. Doktor w związku z pewnym choróbskiem, które mam pół życia. Poszukiwania nadziei, radości, mimo wszystko.
Odsypianie intensywnego czasu naukowego.
Lipiec-koniec września: wakacje (w tym):
Lipiec-rekolekcje Ruchu Czystych Serc w Gródku n. Dunajcem. Trudny, ale niezapomniany czas: poznawania siebie, Boga, ludzi. Wiele niebanalnych przygód na plus: polubiłam śpiew (choć: było trudno m.in. dlatego, że to nie mój talent-jednakże dziękuję z serca, powiedziałam świadectwo, choć praktycznie tego nie planowałam. Pielgrzymka do sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny.
Nieraz wracam do tych momentów, gdy jest z różnych powodów w życiu pod górkę, one dodają nadziei, mimo wszystko, mobilizują do walki ze swoimi słabościami, do tego, aby mocniej ufać Panu Bogu.
Pamiętałam i pamiętam nadal w modlitwie o ludziach, którzy na rekolekcjach RCS byli w tym samym czasie co ja. O pozostałych RCS-owiczach pamiętam również podczas modlitewnego czasu z Panem Bogiem. Strona Ruchu Czystych Serc: http://www.rcs.org.pl/pl/o_nas/czym_jest_rcs.html
Spontaniczny wyjazd do Gliwic, odwiedziny przyjaciółek. Piękny, inspirujący czas: dziękuję za wszystkie niespodzianki, za obecność, za rozmowy, za gościnę, za pyszne jedzonko i w ogóle za wszystko. Cieszę się, że mogłam Was znów zobaczyć po tak długim czasie.
Sierpień-Pielgrzymka do Prudnika-Lasu z przedstawicielami Rodziny Młodzieży Franciszkańskiej. Deszcz łask Bożych (dosłownie również-ulewa z grzmotami; nie popsuła humorów do radosnego franciszkańskiego świętowania z Panem Bogiem, z o. franciszkanami, z Franciszkańskim Zakonem Świeckich nie popsuła nam humorów.
Był czas na modlitwę, zadumę, radość, rekreację (ciastko było pyszne). I ten powrót-jeden z wielu niezapomnianych momentów tego dnia.
Jeśli Bóg pozwoli to chcę kiedyś wrócić do sanktuarium Św. Józefa w Prudniku-Lesie (nie tylko dlatego, że jest to miejsce, gdzie więziony był kard. Stefan Wyszyński).
Niebanalne, stresujące, ale niezapomniane spotkanie z kimś ważnym: dziękuje za zaproszenie, za obecność, za czas, za rozmowy.
Ewangelizacja parafii-twórczy czas: zaczynając od rozwieszania plakatów; znalazł się czas na kolację pod chmurką połączoną z rozmową na różne tematy: poważne, zwyczajne.
Modlitwa za ten dzień, w którym miała miejsce zasadnicza Ewangelizacja; postanowienie, aby zaangażować się czynnie do udziału-byłam więc z przyjaciółką w patrolu różańcowym po części osiedla, terenu naszej parafii.
Dużo przemyśleń, po ludzku niewytłumaczalnych słów, sytuacji.
Potrzebny, niełatwy, ale piękny sakrament pokuty i pojednania.
Potem Radość Serca na prawdę na Wieczorze Uwielbienia.
Jeden dzień, a tyle chwil.
Poczułam Sercem kolejny raz, że Duch Św. ma naprawdę moc. Jestem pozytywnie dumna z faktu, iż Duch Święty i Najświętsza Maryja Panna są Patronami parafii, z której pochodzę.
Koniec sierpnia/początek września-dalszy etap ewangelizacji. Udział w niełatwych, ale potrzebnych rekolekcjach "Kurs Nowe Życie" (tutaj moje świadectwo: http://zyciowawedrowka.blogspot.com/2013/11/swiadectwo-z-rekolekcji-kurs-nowe-zycie.html
Zmęczenie, zmieszanie, przerażenie, ale jednak przyszedł moment, gdy z Bożą pomocą rozpoczęłam Nowe Życie.
Dziękuję za słowa, zdarzenia, pozytywne niespodzianki od Pana Boga i ludzi. Nie zawsze jest łatwo, ale z Bożą pomocą może być pięknie. Wystarczy tylko i aż zaufać oraz pozwolić kształtować się Bożej Miłości, podążając również za natchnieniami Ducha Św., które on kieruje do naszego ludzkiego serca.
Wrzesień-dni biegły coraz szybciej. Nie były łatwe, ale mimo to wiele mogłam się nauczyć, np. poszukiwania kolejny raz nadziei, gdy po ludzku jej brak, umiejętności bardzo trudnej, lecz praktycznej-czekania; pod koniec miesiąca jednak szczególnie-cieszenia się każdą chwilą, uśmiechem, wspólną obecnością itp. Niepozorne, a jakże twórcze-rozwijające nie tylko ciało, ale przede wszystkim serce człowieka, którym jestem.
Październik-kolejne wyzwania. Nie brakowało kryzysu, ale prawdziwi Przyjaciele byli obok: słowem, milczeniem, modlitwą-w zależności od sytuacji. Za to dziękuje z serca nadal. Potrzebny, lecz wymagający czas kształtowania dostałam wtedy kolejny raz od Pana Boga.
Znalazła się chwila, aby uczestniczyć w pewnym szkoleniu-był to czas wymagający, ale twórczy pod każdym względem, poopowiadałam o Fundacji "Dr Clown" układając pewne zdania. Wyszło przezabawnie, mogło lepiej. Jednak pamiętam o tym, że "Trening czyni mistrza". Z radością dziękuję za przekazaną wiedzę osobie prowadzącej warsztat.
Kartka urodzinowa powędrowała pocztą do Oliwki. Mam nadzieję, że ucieszyła ona dziewczynkę razem z pewnym małym upominkiem.
Listopad-dom, wspomnienia, modlitwa, wdzięczność. Dzień ważny-jeden z wielu w tym jesiennym miesiącu, czyli 11 listopada-wtedy byłam na koncercie z projektu "Panny Wyklęte". Kilka słów ode mnie na temat owego wydarzenia: Jak dla mnie brak słów, czyli bardzo na plus. Więcej takich wydarzeń poproszę. Znalazłam też nagranie z koncertu w ramach tego projektu, ale z innego miasta.
Wiele razy wracałam do utworów, przemyśleń itp., bo historia nie umarła, lecz żyje.
Za jakiś czas (szybciej niż myślałam) przyszedł kolejny kryzys, mocniejszy. Jednak ktoś uświadomił mi, iż "Wszystko jest po coś"-jak mówi P. Krzysztof Ziemiec.
Dziękuję tym, co i wtedy byli za wytrwałość, nadzieję, mobilizację do walki.
Grudzień-pewna huśtawka-raz lepiej, raz gorzej-jak to w życiu.
Kartka została wysłana do P. Deana i Jego Rodziny.
Oczekiwanie na narodziny Zbawiciela-Boga-Człowieka. Wigilia w Duszpasterstwie Akademickim.
Nie za bardzo było jak wysłać kartki lub listy-wysłanych dużo mniej niż planowałam. Oby udało się to nadrobić przy innych okazjach.
Potem miasto rodzinne-sprawy, dom. Wyjazd do Babci na Święta Bożego Narodzenia (z różnych powodów były chwile piękne, ale i niektóre trudne). Próbowaliśmy jednak być prawie wszyscy razem, w rodzinie. Kolejne odwiedziny rodzinnego miasta. Chwila dla siebie; cisza, fryzjer. Trudny czas, może i czasem kolejne bezsenne noce w 2013 r.
Twórcze działanie nad pewnymi zaległymi kartkami, było to doświadczenie inspirujące; nie wiedziałam, że takie coś potrafię. Nie były idealne, ale bardzo dużo serca starałam się włożyć w ich wykonanie. Wyślę pewnie z opóźnieniem, bo dużo dzieje się innym spraw.
Po kilku dniach powrót do Babci, rodzinnie. Znów postanowiłam się wyspać, tak jak ja to lubię, czyli w spokoju. Eucharystia w Sylwestrowy dzień na zakończenie roku; nie było łatwo, lecz cieszę się, że starałam się w niej uczestniczyć sercem. Dalszą częścią wieczoru okazał się film kostiumowy-rozmarzyłam się. Następnie bajka animowana "Asterix i Wikingowie", oglądanie relacji z Wrocławia, później z Gdyni. "Wcześniejszy" sen, ale fajerwerki mnie obudziły i długo nie pozwoliły znów zasnąć.
Początek stycznia 2014 r.-odwiedziny rodzinnego domu, z mamą. Szybko minął ten czas. Potem powrót, tu, gdzie tymczasowo mieszkam i staram się uczyć (z różnym skutkiem).
Nowy Rok 2014:
Dziękuję, że mogłam kolejny rok życia rozpocząć. Przepraszam za to co było w 2013 roku nie w porządku. Proszę Duchu Św. umacniaj, prowadź w tym wymagającym, pełnym wyzwań Nowym 2014 Roku.
Próbowałam krócej to opisać w słowach. Jednak wyszło w takiej postaci, w jakiej notka została umieszczona. Nie wiem, czy to jest wszystko, lecz co było inspirujące, wymagające, twórcze, dające powód do zatrzymania się, do zmian itp. zostało w tej notatce napisane.
Bożego, twórczego, radosnego Nowego 2014 Roku życzę-będę się starała nadal pamiętać w modlitwie; jeśli można to cicho i ja o to proszę-o modlitwę-Pan Bóg wie, co komu najbardziej jest potrzebne.
Przypominam też o tym, że nadal można kontaktować się w sprawie strony oraz wysyłać intencje do modlitwy na adres e-mail. Szczegóły tutaj: http://zyciowawedrowka.blogspot.com/p/skrzynka-intencji.html
P.S. Notka jest aktualizowana, jeśli coś inspirującego przychodzi mi na myśl.
Rok 2013 był na pewno twórczy, co mnie bardzo cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkie komentarze są moderowane. Administrator strony decyduje, które z nich zostaną opublikowane.