niedziela, 30 grudnia 2012

Róż(n)oczas.

Miałam nie pisać dziś... czasem jednak są takie dni, że za dużo myśli w głowie, i jakoś mimo wszystko, lepiej gdzieś je dać; choć część-bo biją się o miejsce. Dla niektórych z nich miejsce jest tutaj. Nie wiem czy przebiję ilością-czy napiszę więcej niż w 2011 r. Pamiętam dobrze o tym, że "bardziej liczy się jakość niż ilość". Zasada ta jest ważna i myślę: bardzo dobrze pasuje, aby napisać o niej tutaj. Myślę, że więcej tłumaczeń na ten temat nie będzie. Co będzie dalej? Jeśli chcesz człowieku, przeczytaj;
może podziel się linkiem do tej strony z kimś dla Ciebie ważnym bądź z osobą, o którą z martwisz się.

Długo tutaj nic nie pisałam, prawda. Jednak cieszę się, iż mimo to stronka "żyje"-odwiedziny cieszą, kolejne osoby chętne do jej czytania również-dziękuję. 

Co się działo przez ten okres czasu, kiedy nie powstała tu notka? Nie wiem czy chcę o tym bardziej pisać. Okaże się. Nie mówię: na pewno tak  lub nie. Był/a może nadal (tylko pod innym względem) jest to trudny czas. Nie brakuje i nie brakowało różnych zwątpień, pytań, szarpania z ciszą itp.

Dlatego taki tytuł tej notki?-Róż(n)oczas. Podobnie jak u róży, tak samo w życiu... są różne chwile, dni, miesiące, a patrząc dalej nawet i lata. Jedne-piękne; drugie-przytłaczają trudnościami, aby je przyjąć; nawet, jeśli nie rozumie się, dlaczego tak, a nie inaczej. Nie ma róży-bez kolców: niepewności, cierpienia, łez, bólu, trudnych pytań. Życie "to nie tylko kolorowa maskarada" (niedokładne przytoczenie myśli E. Stachury); prócz piękna, jest także ta bardziej skomplikowana jego część. Niech tyle wystarczy.

Chciałabym za coś podziękować, ale i poprosić. Nie wiem co trudniejsze. Na pewno wiem, iż trudno mi prosić. Z dziękowaniem różnie bywa, lecz teraz pragnę to uczynić. Wszystko po kolei, więc... pierwsze-podziękowania; następnie-prośby.

PODZIĘKOWANIA:

- dla Pana Boga; że mimo wszystko nie odtrąca; nie przekreśla; jest-nawet, jeśli nam z powodów różnych wydawało się, że to nieprawda;
- dla Kapłanów; naprawdę z sercem dla  Boga, ale i dla ludzi (za czas, za cierpliwość, modlitwę, za bardziej być niż pouczać tzn. za nienadużywanie słów; gdy nic by one nie wniosły, za szczerość, a nie pokazywanie rzeczywistości "na różowo";
- dla Przyjaciół (przez duże P-tak dokładnie, a w żadnym wypadku inaczej): Prawda to, że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Przyjaciele: byliście, nieraz pozwoliliście wypłakać się; podzielić się tym, co trudne, mieliście czas, a przede wszystkim SERCE i cierpliwość dla mnie. Jeśli zraniłam was drodzy Przyjaciele; to z serca przepraszam. Niejednokrotnie to co było, a teraz jest w innych względach-z różnych powodów-mnie przerastało/przerasta; a Wy nie zrażaliście/nie zrażacie się tym, bo... byliście i jesteście (na różne sposoby ze mną-jeśli nie osobiście, to tak jak możecie w danej chwili);
- dla ludzi, którzy nie oceniali pochopnie, nieraz bardziej byli niż moralizowali (bo obecność wtedy bardziej była wskazana, a oni wyczuli to sercem);
- dla tych wszystkich pozostałych-jeśli kogoś pominęłam, nie wypisałam, to z powodu, iż nieraz w pamięci człowieka są "dziury"; pozostałe osoby są w sercu, modlitwie.

Teraz część chyba trudniejsza aktualnie, czyli... 

PROŚBY:

- o modlitwę (są pewne sprawy skomplikowane; nie dotyczą tylko mnie; po ludzku, bez Bożej pomocy, myślę, że nawet nie możliwe do rozwiązania; do udźwignięcia;
- cierpliwość (nie wiem jak z następnymi notkami i z czasem, aby je przemyśleć, a następnie tutaj umieścić);
- dzielenie się z napotykanymi ludźmi (nie tylko w sieci wirtualnej, ale bardziej także osobiście) nadzieją, umiejętnością słuchania (bardziej być niż mieć); dobrym słowem; sercem; czasem; okazaniem im czynami, że są ważni, wyjątkowi, potrzebni. Czasu, który ucieka, w sposób perfidny, nie da się wrócić; dlatego to jest może i trudne, ale jeszcze bardziej ważne naprawdę. Kiedyś też myślałam inaczej. Jednak życie i pewne sytuacje dość mocno i boleśnie wpłynęły na zmianę poglądów. Już nie uważam tak: "Mam czas". Skąd wiesz człowieku czy ja, czy Ty lub ktoś dla Ciebie ważny jutro obudzi się tak jak dzień wcześniej; a jeśli tak się nie stanie. Nie stało się nic tak dramatycznego jak śmierć, ale pewne inne skomplikowane wydarzenia, które uwypukliły w moim życiu i sercu takie myśli; dlatego to piszę. Jakiś czas temu naprawdę na nowo dotarło to do mnie aż za dobitnie-bolało. Już w pewnych względach nie będę uważała, że "Mam czas". 

Nie chcę pouczać. Dzielę się myślami. Nie wszystko da się ując w słowa. Nie ma co tego na siłę zmieniać, bo to nie pomoże, lecz zaszkodzi. Warto być sobą, mimo, że to takie skomplikowane.

Dziękuję jeszcze raz z serca tym, którzy są.
Staram się pamiętać w modlitwie; tym razem i ja kolejny raz o nią proszę; intencje nie są wprost napisane, ale Jezus będzie wiedział o co chodzi.

Koniec na teraz. Do następnego razu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze są moderowane. Administrator strony decyduje, które z nich zostaną opublikowane.