środa, 11 sierpnia 2010

Dziękuję... ;)

Oj, nie powiem, że nie było we mnie wczoraj obaw. Pewnie nie bez powodu. W końcu to był kolejny ważny wakacyjny dzień. Następna poważna rozmowa. Tym razem z kim innym. Kolejnym znanym człowieczkiem i niezapomnianym. Duch Święty działał. Św. Franciszek z Asyżu pewnie też.

Zaczęło się od tego, że jednak nie pospacerowałam sobie tak jak chciałam te 4 km do celu mojej wczorajszej wędrówki. Hm... także grzecznie podziękowałam za przyjechanie po mnie wspomnianego człowieczka na dworzec.

Ta... kawał, był dobry. Jednak w życiu inaczej niż w tym kawale na pomoc niedźwiedzia nie mogę liczyć. Dlatego nadal zbieram jeszcze siły na to co od 6 września-praktyki-a szczególnie od października-3 rok studiów-przede mną.

Hm... niektórzy to mają cierpliwość-najpierw poważna rozmowa-o tematach i wątpliwościach różnych, potem moja spowiedź św.-obie nie łatwe, ale wiem, że warto było.

Także czasu na nudę nie było... hehe.

Jeszcze było też radośnie, niespodziewajkowo (ta nowa sala wygląda pięknie i na pewno się tam przyda; heh... że wspomniany człowieczek stwierdził, iż poszuka potrzebnym map u mnie w mieście-to mnie tam odwiózł-a ja pokazałam księgarnię i inne miejsce, w których częściowo się zaopatrzył w potrzebne mapy), widokowo-moje zamyślenie i podziwianie-widoków G. Św. Anny z tarasu. Oj, było co podziwiać i nad czym rozmyślać (także już i po spowiedzi św.) również.

W takich miejscach (ciekawe dlaczego? ) czas jakoś zbyt szybko mija. Szkoda. Jednak przynajmniej taka okoliczność, spotykani tam ojcowie franciszkanie-wskazujący drogę do Boga, różne inne wydarzenia i ludzie, którzy tam przyjeżdżają sprawiają, że warto tam wracać.

Podziękowania miały być. Przecież o tym nie zapomniałam.

Oto i one (chociaż bardzo trudno ubrać je w słowa)-dziękuję za:

 * cierpliwość Jezusa taką bardzo silną, za to, że On nie przekreśla nigdy-i Jego przebaczenie w sakramencie pokuty wczorajszego dnia w bardzo ważnym dla mnie miejscu i u jednej z osób, której ufam naprawdę-pokorny i sympatyczny, lecz nie owijający w bawełnę o. franciszkanin; było trudno i stresowo, ale pięknie; dla takich ludzi świadczących o Jezusie na maxa nawet w najmniejszych sprawach warto żyć, dzięki nim, mimo swoich słabości człowiek szczerze jeszcze bardziej pragnie wracać do Mistrza-Chrystusa.



* potrzebną i przy tym poważną, chociaż niełatwa (podobnie jak spowiedź św. ) rozmowę we wspominanym powyżej miejscu i z tą samą osobą...

Wiem, że piękniejszym podziękowaniem będzie modlitwa... o niej oczywiście będę pamiętała.

Dziękuję Ci Panie Jezu za to, że Ty potrafisz zaskakiwać, nie odtrącać. Za wszystko Ci dziękuję... i za Twoją Miłość również, pomimo tego, że ludzka miłość potrafi być taka słaba i nie wyrażana we właściwy sposób. Pragnę nadal uczyć się od Ciebie tego jak żyć, kochać, dawać radość i szczęście, dzięki Tobie i z Tobą.

Było przępięknie... i teraz czas, aby odważniej walczyć o codzienność. Wiem, łatwo nie będzie, ale naprawdę warto.

  Zapamiętam ten dzień i usłyszane słowa mam nadzieję, że na długo. Prowadź Jezu proszę.



Na zakończenie bardzo życiowa piosenka religijna i taka prawdziwa:

" Ref. : Nie umiem dziękować Ci Panie
Bo małe są moje słowa.

Zechciej przyjąć moje milczenie

I naucz mnie życiem dziękować.
1. Naucz milczeć w zachwycie, gdy dajesz,

Naucz kochać goręcej, gdy bierzesz.

Naucz ufać miłości Twej, Panie,
Chćby wszyscy przestali Ci wierzyć / 2 x


2. Naucz patrzeć w Twe oczy, mój Boże

Naucz Krzyż Twój całować i nosić.

Naucz słuchać Cię sercem pokornym,


I otwierać swe serce na oścież ".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze są moderowane. Administrator strony decyduje, które z nich zostaną opublikowane.